Klątwa ugrillowana! Znicz ograł Olimpię

2023-05-01 08:56:17(ost. akt: 2023-05-05 07:48:38)

Autor zdjęcia: Łukasz Szymański/Znicz Biała Piska

Znicz Biała Piska złamał wiszącą nad nim od miesięcy klątwę wyjazdowych porażek i wrócił z Elbląga bogatszy o 3 punkty. Ekipy Śniardw Orzysz i Mazura Pisz odnotowały po bolesnej przegranej, a o jedno „oczko” wzbogacił się a-klasowy MKS Ruciane-Nida.
Choć na własnej murawie Znicz (obecnie 6. miejsce w IV lidze) radził sobie całkiem przyzwoicie, w przypadku wyjazdów od dawna miał wyraźnie „pod górkę”. Przed minionym weekendem ostatni komplet punktów na obcym stadionie czerwono-zieloni wywalczyli… 29 października w Iławie (0:1 z miejscowym Jeziorakiem).

– Jeśli nie teraz, to kiedy? – zadawali sobie zapewne pytanie podopieczni trenera Przemysława Kołłątaja, gdy 30 kwietnia stanęli w Elblągu naprzeciw depczącej im po piętach w tabeli Olimpii II. Stawka pojedynku była niemała, reprezentanci naszego powiatu dysponowali ledwie 1 punktem przewagi. W przypadku porażki rywale zwyczajnie wdrapaliby się po ich plecach. Jesienią górą był Znicz (2:1) i trzeba było zrobić wszystko, by doprowadzić do „powtórki”.

Sytuację komplikowała nieobecność Dawida Pietkiewicza (pauza za kartki), a poprzeczkę wyżej zawiesiła jeszcze niedyspozycja zgłoszona po rozgrzewce przez Olega Trubnikova. Trener Kołłątaj zdecydował, by jego miejsce na boisku zajął Filip Ryszkiewicz.

I trzeba przyznać, że był to strzał w dziesiątkę. Nim mecz na dobre się rozpoczął, wspomniany młody zawodnik wpisał się na listę strzelców.

– Filip dobrze zamknął w polu karnym dośrodkowanie Roberta Tunkiewicza, które w jego kierunku przedłużył Kacper Sylwisty, zdobywając pierwszego gola w oficjalnym meczu w naszych barwach – słyszymy w obozie Znicza. Jak się okazało, trafienie to było jedynym zdobytym przez obie strony w całym meczu.

Dobrą informacją dla kibiców IV-ligowca z Białej Piskiej był ponadto powrót na boisko najlepszego strzelca – Bartosza Giełażyna. Popularny „Gieła” pauzował od połowy września ubiegłego roku z powodu kontuzji barku i łydki. Praca, którą wykonał, by możliwie najszybciej powrócić na boisko, zasługuje na wyrazy uznania. Tym bardziej cieszy fakt, że etatowy snajper podpisał w kwietniu nową umowę z klubem na kolejne dwa lata.

Srogie baty

Szczebel ligowy niżej, w klasie okręgowej, niestety zapanowała punktowa posucha. Śniardwy Orzysz (obecnie 10. miejsce) rzuciły na wyjeździe rękawicę ostatniej brygadzie tabeli – Żaglowi Piecki. Gospodarze, choć widmo spadku mocno dobija im się do drzwi, w ostatnich tygodniach odnotowują wyraźny wzrost formy.

Na nieszczęście dla orzyszan, rywale przed własną publicznością dopisali sobie trzecie zwycięstwo z rzędu (wcześniej pokonali Łynę Sępopol i Czarnych Olecko). I zrobili to z przytupem, bo tablica wyników po ostatnim gwizdku wskazywała bolesne 4:0.

Drugi z naszych reprezentantów w okręgówce, Mazur Pisz (14.), ugościł 7. obecnie w stawce Wilczka Wilkowo. Przyjezdni dość szybko wyszli na dwubramkowe prowadzenie, lecz ich zapał zgasił nieco Marcin Mąka (bramka kontaktowa z rzutu karnego). Nie na długo. Przeciwnicy odzyskali inicjatywę i – m.in. dzięki całkiem solidnej grze na skrzydłach – ustrzelili cztery dodatkowe gole. Pojedynek zakończył się mówiącym wiele 2:6, a drugiego gola po stronie Mazura – po kolejnej „jedenastce” – zapisał na konto wspomniany Mąka.

Obrazek w tresci

fot. Kamil Kierzkowski

Trzeba przyznać, że najwięcej trudności sprawił nam właśnie on oraz bardzo ruchliwi wahadłowi – docenił klasę doświadczonego snajpiera po zakończonym spotkaniu Rafał Sokołowski, trener Wilczka. – Szczerze mówiąc spodziewałem się wyniku „na styku”. Zwłaszcza patrząc na to jak ciekawie prezentuje się Mazur w rundzie wiosennej. Ale i my wiedzieliśmy po co jedziemy na ten mecz. Byliśmy po czterech przegranych z rzędu i żaden z nas nie chciał ponownie wracać do domu bez punktów.

Niepokonani

W klasie A z czystego od porażek konta w 2023 roku cieszą się wciąż piłkarze MKS Ruciane-Nida (obecnie 5. miejsce). Ekipa trenera Wojciecha Sieruty zameldowała się na murawie Orła Czerwonka. Biało-niebiescy, jedna z najbardziej rozpędzonych drużyn rundy wiosennej, zremisowali 1:1. Gola na wagę remisu zdobył Patryk Hałaburda (płaski strzał z rogu pola karnego po asyście Karola Domurata). „Tylko” czy „aż” jeden punkt?

Czerwonka to naprawdę trudny teren i zawsze szanujemy każdy punkt zdobyty z nimi. Z drugiej strony, przyznaję, niedosyt pozostaje. Mieliśmy przynajmniej kilka okazji, które przy odrobinie szczęścia mogły zakończyć się bramkami – mówi Patryk Hałaburda.

Jakie nastroje panują obecnie w MKS, który jesienią balansował w okolicy strefy spadkowej?

Cieszymy się z formy, którą teraz pokazujemy i pozycji, którą udało nam się odbudować. Mało kto się spodziewał, że zdołamy przedrzeć się tak do góry. Oczywiście wiemy, że do końca sezonu jeszcze wiele spotkań i trzeba będzie włożyć naprawdę dużo sił i pracy, by tego nie zepsuć. Czy wskoczymy na podium? Chcemy być jak najwyżej, ale nie nakładamy na siebie przesadnej presji – podsumowuje strzelec jedynej bramki dla MKS.

Kamil Kierzkowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5