Rubin. Jeszcze diament, wkrótce brylant?

2022-04-04 10:03:30(ost. akt: 2022-04-04 10:20:16)
Niewiele przed starciem w klatce. Karol Rubin i trener Łukasz Makarewicz

Niewiele przed starciem w klatce. Karol Rubin i trener Łukasz Makarewicz

Autor zdjęcia: archiwum zawodnika

SPORTY WALKI/// Podczas gali Real Fight Night w Pabianicach, 2 kwietnia Karol Rubin uległ nieznacznie na punkty doświadczonemu Tomaszowi Małszyckiemu. I choć nasz wojownik K1 nie zdobył sportowego skalpu, to i tak wrócił na Mazury z pełnymi rękami.
Do tradycyjnego „face to face” między zawodnikami doszło już dzień wcześniej. Podczas oficjalnej ceremonii ważenia Rubin wniósł na wagę 74,5 kg, zaś Małszycki – 75,3 kg. Kamery zgromadzonych mediów wolałyby zapewne inaczej, ale między fighterami wyraźnie nie było złych emocji. Po przybitej, głośnej piątce, było jasne, że obaj koncentrują się na aspekcie sportowym.

W popularnej „klatce” grzeczności zeszły jednak na dalszy plan. W pierwszej z trzech trzyminutowych rund orzyszanin walczył dość zachowawczo, jakby chcąc wybadać arsenał przygotowany przez rywala. W drugiej odsłonie wyraźnie przyśpieszył i tempo to zdołał utrzymać także w końcowym starciu. Ostatecznie jednak – zdaniem sędziów punktowych – rękę w geście zwycięstwa wznieść mógł Małszycki.

Do wygranej zabrakło odrobinę, ale jesteśmy bogatsi o nowe doświadczenia. Wielkie brawa należą się obu zawodnikom. To była naprawdę dobra walka – skomentował na gorąco Łukasz Makarewicz, trener Karola Rubina. Wnioskując po aplauzie zgromadzonej publiczności, trudno się z nim nie zgodzić.

Bez złej krwi

Podobnie jak przed, tak i po walce wojownicy utrzymali sportowy profesjonalizm. Dobrym tego dowodem był wspólny wywiad, którego panowie udzielili portalowi FightSport.pl.

Obrazek w tresci

fot. archiwum zawodnika

Z Karolem znamy się od lat, m.in. z występów w kadrze. Wiele razem trenowaliśmy, sparowaliśmy. Bezpośrednia walka między sobą była jednak dla nas nowością. Podczas tych kilku minut musieliśmy zostawić wszelkie przyjaźnie za sobą i dać z siebie wszystko. I muszę przyznać, że Karol zrobił taki progres, że aż… spuchłem – przyznał ze śmiechem Małszycki.

Gdy dostałem informację, że przyjdzie mi walczyć z Tomkiem, byłem bardzo zaskoczony. Nie wiedziałem jak mam do tego podejść. Postanowiłem podjąć tę rękawicę. Przygotowywałem się bardzo sumiennie. Bo i wiedziałem na kogo trafiłem. Tomek to zawodnik z przeszło 15-letnim stażem. Wiele się od niego nauczyłem. W przeszłości, gdy miałem problem np. z jakąś techniką, to m.in. on pokazywał mi jak je poprawnie wykonać – stwierdził Karol Rubin. – Czuję, że ta walka, choć przegrana, dużo mi dała. Tomkowi życzę dużo sukcesów, niech pnie się w górę – podsumował 26-letni reprezentant Makarewicz Team Fight Club, który po raz kolejny przekonał się także o sile wsparcia swoich wiernych kibiców.

Niewielu biorących udział w gali mogło liczyć na tak potężną liczbę zaciśniętych kciuków i pozytywnych komentarzy, których fala zalała chwilę po walce wszelkie media społecznościowe.

Pozostaje wyczekiwać kolejnej, trzeciej już zawodowej walki Rubina w K1. Progres, który poczynił od debiutu (26 czerwca podczas gali „Time of Masters VII – Lucky Seven” w Rumii) jasno wskazuje, że ten fighterski diament „ma papiery”, by w niedalekiej przyszłości zmienić się w oszlifowany brylant.

Kamil Kierzkowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5