Ultras na Suwalszczyźnie. Testował nie kominy, a morderczą trasę

2021-04-21 11:00:00(ost. akt: 2021-04-20 19:42:26)
Adrian Ferenc pokonał ponad 100 km w 14 godzin, 8 minut i 31 sekund

Adrian Ferenc pokonał ponad 100 km w 14 godzin, 8 minut i 31 sekund

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

BIEGI || Adrian Ferenc z kolejnym ultramaratońskim sukcesem na koncie. Doświadczony piski biegacz (i kominiarz!) 17 kwietnia pokonał liczącą przeszło 100 km trasę Ultra Hańczy. Zmierzył się z pokaźną grupą rywali, choć — teoretycznie — żaden wyścig się... nie odbył.
Tak jak salony fryzjerskie zamieniają się — za sprawą obostrzeń — w kliniki "amputacji włosów" czy centra do przeprowadzania szkoleń, tak swoją odpowiedź w tej kwestii znaleźli i organizatorzy imprez biegowych. Czwarta edycja biegu prowadzącego przez zakątki Suwalskiego Parku Krajobrazowego była inna niż wszelkie poprzednie.

— Zgodnie z nowym rozporządzeniem z 15 kwietnia, które zmieniło poprzednie rozporządzenie, nasza impreza zmieniła swój charakter. Anulowaliśmy wydarzenie sportowe i przeszliśmy do testu trasy biegowej — wydali komunikat organizatorzy. Prosząc jednocześnie o zrozumienie sytuacji czekających w napięciu uczestników, którzy do ostatnich chwil zastanawiali się czy wydarzenie się odbędzie.

Biegu więc — teoretycznie — nie było, ale każdy z trzech przygotowanych na miejscu wariantów stał się jedną z najlepiej przetestowanych obecnie tras biegowych świata.

— Bardzo dobrze czułem się jako tester — przyznaje ze śmiechem Adrian Ferenc, który reprezentował na miejscu powiat piski. Najlepszy ultramaratończyk wśród polskich kominiarzy ukończył najtrudniejsze z wyzwań (ponad 100 km) po 14 godzinach, 8 minutach i 31 sekundach.

— Szczerze? Wynik mnie nie zachwyca. Do połowy trasy wszystko szło super, utrzymywałem się w czołówce. Później dał o sobie znać brak żeli energetycznych i witamin, które... zapomniałem zabrać z domu. Z minuty na minutę słabłem i na końcowych 40 kilometrach musiałem odpuścić walkę o najwyższe lokaty.

— Na Hańczy zabrakło miejsca na podium, ale nie tego brakowało mi najbardziej. Nie mogę doczekać się powrotu do "normalności". Po biegu zawsze wszyscy zbierali się przy dużym ognisku. Był czas na zabawę i pogaduchy z innymi "ultrasami". Obecnie po minięciu mety wszystkim przychodzi właściwie powiedzieć sobie "cześć" i wracać do domów... To smutne, lecz mam nadzieję, że niedługo będziemy ze śmiechem wspominać obecne, zwariowane realia — wspomina piszanin, któremu dodatkowa, "zaoszczędzona" porcja sił bardzo szybko się przyda.

W najbliższy weekend (23-24 kwietnia) zmierzy się z Ultra Śledziem. Już po raz 5. w karierze. Imprezę tę traktuje ze szczególnym szacunkiem, bo... zazwyczaj miał tam dużego pecha. Trzy pierwsze podejścia zakończyły się przedwcześnie, m.in. za sprawą kontuzji. Przy czwartej próbie udało się dotrzeć do mety tego morderczego wyzwania, lecz... "Adi" nie był w pełni usatysfakcjonowany rezultatem i zapowiadał, że wróci mocniejszy. Trzymamy kciuki, by ten piąty test zdał... na piątkę.

Kamil Kierzkowski

Obrazek w tresci


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5