Święta z Kevinem i Cyberpunkiem. Aleksandra Grajko i Cezary Sak (cz. V)

2020-12-29 08:12:31(ost. akt: 2020-12-29 08:32:45)
Cezary Sak jako biegowy "Dziadek Mróz"

Cezary Sak jako biegowy "Dziadek Mróz"

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

SPORT || Na co dzień piszemy o ich dokonaniach sportowych. O kolejnych pokonywanych przez nich granicach i systematycznym rozwoju. Nie tylko o sukcesach w ich karierach, ale i czasem - naturalnie - i o ich potknięciach. Tym razem jednak postanowiliśmy naszych sportowców pokazać Wam, Czytelnikom, z zupełnie innej strony. Tej świątecznej. Jeszcze bardziej "ludzkiej", choć związanej z Bożym Narodzeniem.
Jakie jest ich najdawniejsze wspomnienie związane ze świętami? Co zazwyczaj spada na ich barki przy rodzinnym podziale świątecznych obowiązków? Bez którego z dań nie wyobrażają sobie wigilijnej wieczerzy i ile są w stanie "wciągnąć" pierogów? Wreszcie - jak ich relacje ze św. Mikołajem i... kto w tym roku obawia się znalezienia rózgi pod choinką? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziecie poniżej i na kolejnych stronach.

Aleksandra Grajko z Pisza (ex-piłkarka Ekstraklasy, trenuje młodzież)

Pierwszymi wspomnieniami, które mam ze świąt, są te związane z dziadkami. Od kiedy pamiętam zjeżdżaliśmy do nich całą rodziną na Wigilię. Pamiętam zupę owocową, której... nie jadłam już przynajmniej z 10 lat. Szykowano ją wyłącznie na tę okazję.

Obowiązki rozkładamy między siebie, każdy ma coś do zrobienia. Wszyscy jednak gotują (mi najlepiej wychodzi pieczenie), każdy po trochu. Nawet tata (śmiech).
Podczas wigilijnej kolacji nie ma ze mną lekko. Z jednej strony niezbyt przepadam za rybami, a z drugiej... z daniami bezmięsnymi też mam problem, bo jestem typowym mięsożercą (śmiech). Choć nie wyobrażam sobie jednocześnie świąt bez sałatki warzywnej.

Świąteczny nastrój na początku objawia się tym, że... wszyscy zaczynają sprzątać. Choinkę stroimy dość późno. Gdy więc jest już ubrana, to możemy uznać, że święta są już tuż-tuż.

Obecne realia sprawiły, że w tym roku zdecydowanie mniej dopadł nas "zakupowy szał". Pomyśleliśmy też o tym, by wesprzeć nieco lokalną gastronomię i zamówić część dań z restauracji.

Niezmienne pozostają jednak dwie rzeczy. Po pierwsze: będzie to czas dość spokojny, spędzony w najbliższym gronie. Po drugie: nie zabraknie na pewno "Kevina samego w domu" (śmiech).

Rózga? Skąd! Ja zawsze jestem grzeczna. Nie mam zresztą zbyt wygórowanych marzeń, więc liczę na to, że podczas świąt Mikołaj mi "nie podpadnie" i dobre relacje zostaną utrzymane.

Obecnie nie muszę liczyć już kalorii, więc nie pozwolę, by ktoś wyliczał mi pierogi (śmiech). Kilka lat wstecz, gdy byłam typowo czynną piłkarką, musiałam trenować indywidualnie nawet w czasie przerwy świątecznej. Co więcej, okres przygotowawczy po świętach zaczynaliśmy zawsze... ważeniem. Musiałam więc mocno uważać, by nie przesadzić z jedzeniem.

Ze spalaniem kalorii w tym roku będę miała problem. Kilka dni wcześniej kolejny raz skręciłam kolano. Nie mam więc wyboru: odpoczynek i regeneracja.

Cezary Sak (zwycięzca plebiscytu Gazety Olsztyńskiej w kat. Najpopularniejszy Biegacz Warmii i Mazur)

Odgórne obostrzenia spowodowały, że Wigilii nie będę mógł spędzić ze swoją partnerką, Magdą. Każde z nas spędzi ją we własnym domu rodzinnym. Najprawdopodobniej jednak nadrobimy to podczas kolejnych dni świątecznych.

Najstarsze z mych wspomnień bożonarodzeniowych dotyczą niby rzeczy oczywistej, choć — niestety — w ostatnich latach dość rzadko spotykanej w grudniu. Pamiętam jak — mając ledwie kilka lat — po Wigilii wychodziliśmy całą rodzinę lepić bałwana. Św. Mikołaj musiał najwyraźniej tego pilnować, bo po powrocie do domu pod choinką czekały już na nas prezenty.

Magię świąt czuć u nas już od pierwszych dni grudnia. Wtedy rozpoczynają się poszukiwania najlepszych podarunków, świąteczne porządki, ozdabianie mieszkania. Wszędzie pełno światełek, ozdób i... wszechobecnego brokatu (śmiech). Poza tymi kwestiami nie miałem większego wkładu w tegoroczne przygotowania. To, co jeszcze mnie czeka, to zameldowanie się z prezentami w domu rodziców. Bo to oni właśnie potrafią sprawić, że święta "mają to coś", są niezwykłe.

Na wigilijnym stole z pewnością nie zabraknie pierogów drożdżowych z grzybami, a także tradycyjnego barszczu z uszkami.

Główną różnicą, którą spowodował wirus, będzie ograniczenie liczby osób świętujących jednocześnie. Z reguły był to czas wyczekiwanych od dawna spotkań. Nie tym razem. Z pomocą przyjdzie w tej kwestii technologia. Dzięki wideorozmowom przez Internet będziemy mogli — choć trochę — nadrobić tę stratę.

Do mnie bezpośrednio św. Mikołaj przyszedł już nieco wcześniej. Byłem z nim tak umówiony, by przyniósł mi upragnioną grę (tuż po jej przekładanej wielokrotnie premierze). Urlop mam do pierwszego tygodnia stycznia, więc na pewno znajdę chwilę, by się nacieszyć tym prezentem. Nie oznacza to jednak, że będę siedział tylko przed komputerem. Święta świętami, ale trening sam się nie zrobi! Na pewno czeka mnie tradycyjne, świąteczne bieganie. Bez tego nie mógłbym z czystym sumieniem pochłaniać tych wszystkich pierogów (śmiech).

Kamil Kierzkowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5