Święta w biegu czy... przy garach? Anna Orzoł i Katarzyna Sutkowska (cz. IV)

2020-12-28 12:00:00(ost. akt: 2020-12-28 16:11:16)
Anna Orzoł w ciut mniej "ekstremalnej" formie. Lata 80'

Anna Orzoł w ciut mniej "ekstremalnej" formie. Lata 80'

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

SPORT || Na co dzień piszemy o ich dokonaniach sportowych. O kolejnych pokonywanych przez nich granicach i systematycznym rozwoju. Nie tylko o sukcesach w ich karierach, ale i czasem - naturalnie - o ich potknięciach. Tym razem jednak postanowiliśmy naszych sportowców ukazać Wam, Czytelnikom, z zupełnie innej strony. Tej świątecznej. Jeszcze bardziej "ludzkiej", choć związanej z Bożym Narodzeniem.
Jakie jest ich najdawniejsze wspomnienie związane ze świętami? Co zazwyczaj spada na ich barki przy rodzinnym podziale świątecznych obowiązków? Bez którego z dań nie wyobrażają sobie wigilijnej wieczerzy i ile są w stanie "wciągnąć" pierogów? Czy nasze "sportowe babki", łamiące na co dzień stereotypy, w te dni podwijają rękawy i stają "do garów"? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziecie poniżej.

Katarzyna Sutkowska (biegaczka).

Najdawniejsze moje wspomnienie świąteczne ma zapach bigosu i... smak pomarańczy. Jestem pokoleniem lat 80' ubiegłego wieku, te owoce były wówczas traktowane przez dzieciaki jak luksus!

Zadania świąteczne są w naszej rodzinie jasno określone. Mąż z córką odpowiadają za zaopatrzenie, bo ja — pewnie wbrew "kobiecym" stereotypom — nie cierpię zakupów. Żadnych (śmiech)! Uwielbiam za to robić porządki (poważnie!), a przyjemność sprawia mi także mieszanie w garnkach różnych smakołyków. To moja ulubiona część przygotowań do świąt. Kuchnia to wtedy "mój pokój". Pojawiają się w nim "podkuchenni", ale... królowa jest tylko jedna (śmiech)!

Prezenty? Przecież odpowiada za nie św. Mikołaj, prawda? To przyjaciel naszej rodziny, nigdy nas nie zawiódł. To mój "ziomeczek", w tym roku dostał ode mnie szczególną misję i sama jestem ciekawa czy jej podoła. Chodzi mianowicie o udzielenie wsparcia mieszkańcom Domu Pomocy Społecznej. KAŻDY może wesprzeć w tym roku działania św. Mikołaja. I z całego serducha o to wszystkich proszę.

Obrazek w tresci

Wieczerzy wigilijnej nie wyobrażam sobie bez zupy z suszonych owoców oraz makaronu robionego przez moją mamę Elżbietę. Nie może zabraknąć także śledzi z cebulą i śmietaną. W wersji świątecznej to... jak mistrzostwo świata! Pewnie będę jedyna, ale muszę powiedzieć, że... pierogi wcale nie należą do moich ulubionych potraw. Tradycji jednak dochowuję i jednego symbolicznego zawsze "wciągam".

Magia świąt pojawia się w naszych progach już ok. 6 grudnia. Powoli stroimy dom, gdzieś w tle grają kolędy...

Tegoroczne święta spędzimy w dość "okrojonym" składzie. Ze względu na sytuację na świecie nie spotkamy się przy stole np. z moją siostrą i jej mężem, którzy na co dzień mieszkają w Danii.

Aktywności fizycznej oczywiście w tych dniach nie zabraknie. Lekka przebieżka nie dała jeszcze nikomu aż tak w kość, a dzięki niej te "kaloryczne wyrzuty sumienia" jakby trochę mniejsze...

Anna Orzoł (weteranka biegów ekstremalnych)

Gdy zamykam oczy i wracam do świąt z dzieciństwa, widzę Wigilię z 1987 roku. Wraca magia, gdy babcia wraz z mamą krzątały się po kuchni, a ja z tatą i dziadkiem działaliśmy przy choince. W te święta znalazłam pod nią jeden z najbardziej niesamowitych „prezentów”, a mianowicie... młodszego braciszka. Pewnie w tym wieku liczyłam na co innego, ale... w życiu nie zawsze dostajemy to czego chcemy, a po latach okazuje się, że jednak wyszło to nam na dobre (śmiech).

Gotowanie? Trudny temat. Tak jak z pierogami: jeść po prostu uwielbiam, lecz lepić już niekoniecznie (śmiech). Chyba faktycznie łamię nieco ten "kobiecy" stereotyp. Powiedzmy, że kuchnia i gary nie są moją pasją. Choć i mi zdarza się, że – kiedy trzeba – to coś tam w nich „zamieszam”.

Na przestrzeni lat moje relacje ze św. Mikołajem układały się różnie. Dziś są już dobre. Choć sam klimat świąt, choćby z powodu aury za oknem, zmienia się z roku na rok. Trochę szkoda, lecz wierzę, że jeszcze będzie „więcej świąt w świętach”.

Tych na pewno nie zabraknie w naszym domu. Święta u nas zawsze były „głośne” i... niech tak pozostanie. Oby nam, jak i Wam wszystkim, nie brakowało zdrowia, miłości, pasji oraz ogromnej wiary w siebie i drugiego człowieka. Bo tego, w przeciwieństwie do wielu innych rzeczy, kupić się nie da.

Kamil Kierzkowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5