Swojej pasji oddaje całe serce

2020-01-01 12:00:00(ost. akt: 2020-01-01 10:56:19)
Andrzej Walerych lata na paralotniach już od 17 lat

Andrzej Walerych lata na paralotniach już od 17 lat

Autor zdjęcia: Barbara Bernat

LUDZIE II Andrzej Walerych z Orzysza kocha latać. Miłość do paralotni zrodziła się u niego kilkanaście lat temu. I choć bywa czasem niebezpiecznie, z pasji nie zamierza rezygnować. — Pierwszego lotu nigdy nie zapomnę. To było dla mnie ogromne przeżycie — wspomina 36-latek.
Już jako mały chłopiec patrzył w niebo, wypatrując samolotów, zwłaszcza tych wojskowych. Marzył wówczas o lataniu. Kilkanaście lat później koledzy zarazili go pasją do paralotniarstwa.

— Zacząłem czytać prasę specjalistyczną związaną z paralotniarstwem. Później pojechałem z kolegami na pobliskie górki i przyglądałem się, jak sobie radzą w lataniu na paralotniach. Jest to swobodne latanie bez silnika. Po jakimś czasie postanowiłem spróbować swoich sił. Potrenowałem ze skrzydłem i wykonałem pierwszy w życiu zlot z pobliskiej górki. Był to rok 2003 i od tamtej pory nieustannie wybieram się na ślizgi z moimi kolegami — opowiada Andrzej Walerych z Orzysza, założyciel stowarzyszenia Mazury Paralotnie, które zajmuje się propagowaniem lotnictwa w naszym regionie. 36-latek od lat zaraża innych pasją do latania, organizując imprezy, pikniki czy zawody.

Andrzej Walerych poświęca paralotniom oraz stowarzyszeniu większość swojego czasu. Lataniu i pasji oddaje całe serce. — Pasja do paralotniarstwa trwa już 17 lat. Pierwszego lotu nigdy nie zapomnę. To było dla mnie ogromne przeżycie. Pamiętam jak zacząłem unosić się w górę. Poczułem się wtedy, jak ptak. Lot trwał zaledwie kilka sekund, ale dostarczył mi mnóstwo pozytywnych emocji. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Nie mogłem doczekać się kolejnego lotu. Po zabawie z paralotnią jeszcze długo rozmawialiśmy z kolegami. Dzieliłem się z nimi swoimi wrażeniami. Uczucie było przecudowne. Zmieniło się również moje spojrzenie na świat — wspomina Andrzej Walerych.


Paralotaniarstwo jest sportem, który dostarcza wielu emocji. Czasem bywa też niebezpiecznie. Orzyszanin przyznaje, że przez pewien czas musiał zrezygnować z latania. — Kiedyś podczas lotu musiałem otworzyć spadochron ratunkowy i wpadłem do jeziora. Byłem wtedy młodym i niedoświadczonym pilotem. Wystraszyłem się i pól roku nie latałem, ale w końcu musiałem przełamać swój strach. Po latach oglądając film z incydentu, zauważyłem że w trakcie lotu spotkałem się z silną turbulencją termiczną, z tzw. dust devilem. Po powrocie do latania na początku lekkie obawy były, ale stwierdziłem, że trzeba się doszkalać i latać z bardziej doświadczonymi kolegami. I tu pojawił się problem, bo w okolicy nie było pilotów. Musiałem więc jeździć na szkolenia w polskie góry i za granicę — mówi 36-latek.

Jeden z kursów Andrzej Walerych ukończył w Norwegii: — Przeszedłem tam specjalistyczny kurs bezpieczeństwa SIV. Stwarzaliśmy niebezpieczne sytuacje nad wodą i uczyliśmy się kilku figur akrobacyjnych. Jednego dnia otwierałem spadochron ratunkowy cztery razy. Przy czym musiałem go sam złożyć, żeby działał. To wszystko było w ramach szkolenia.

Jak podkreśla Andrzej Walerych, paralotniarstwo uczy odpowiedzialności, cierpliwości, a nawet pokory. — Kształtuje nasz umysł, nasze spojrzenie na świat, sprawia, że patrzymy na wszystko z innej perspektywy. To również świetny sposób na stres i poprawę humoru, bo dostarcza nam ogromnej dawki hormonu szczęścia - serotoniny, a także adrenaliny — twierdzi orzyszanin. 36-latek uważa, że najpiękniejsze w tym sporcie są widoki.

— Gdy pierwszy raz ujrzałem Mazury z perspektywy lotu ptaka byłem po prostu oczarowany. Zresztą nasz światowy 7 Cud Natury zachwyca każdego. Wielu odwiedzających nas paralotniarzy z Polski przyznaje, że posiadamy raj widokowy. Osobiście najbardziej uwielbiam okolice jeziora Śniardwy. Podczas lotu pobudza się nasza wyobraźnia. Niektóre oczka wodne przypominają serce. Zauważyłem też, że te same obiekty wyglądają zupełnie inaczej o różnych porach roku. Nie trzeba być pilotem, aby ujrzeć z góry nasze Mazury. Można skorzystać z lotu widokowo-zapoznawczego motoparalotnią jako pasażer. Do czego serdecznie zachęcam — dodaje Andrzej Walerych.

Warto wspomnieć, że paralotniarzy w naszym regionie przybywa. Od 2011 roku podczas Mazurskich Szkoleń Paralotniowych zostało wyszkolonych około 200 osób,  z czego około 25 pochodzi z powiatu piskiego. Ta liczba z roku na rok wzrasta.

Beata Smaka




2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5