Kolonia Artystów. Rozmowa z Piotrem Bogdaszewskim

2019-08-29 11:40:00(ost. akt: 2019-08-29 11:35:49)

Autor zdjęcia: Artur Faryj

Kolonia Artystów w Rucianem-Nidzie to plener z atrakcjami - ciekawe miejsca, ciekawi ludzie i wyjątkowy klimat sprzyjający twórcom. O plenerowej tradycji i planach na przyszłość rozmawiamy z rzeźbiarzem Piotrem Bogdaszewskim.
Od kilku lat na Mazurach odbywa się wyjątkowe wydarzenie artystyczne - Ogólnopolski Plener Malarsko-Rzeźbiarski „Kolonia Artystów” w Rucianem-Nidzie. Grupa kilkunastu artystów z całego kraju, wykonuje rzeźby i obrazy w zadanym temacie, a odwiedzający plener goście mają możliwość obserwowania całego procesu powstawania dzieł. Pomysłodawcą i organizatorem tego wydarzenia jest Piotr Bogdaszewski, artysta-rzeźbiarz z Rucianego-Nidy.

— Intrygująca jest sama nazwa pleneru: „KOLONIA ARTYSTÓW”. Panie Piotrze, skąd taki pomysł? Co było inspiracją do zorganizowania pierwszego i kolejnych plenerów?

— Przyznam, że nazwa pleneru nie jest przypadkowa. Nawiązuje bowiem do licznych kolonii artystycznych, powstających w XIX wieku na naszych terenach. Mazury szczególnie inspirowały twórców z różnych dziedzin sztuki, ale po kolei...
Kilka lat temu przeczytałem artykuł naszego lokalnego miłośnika historii Zbigniewa Popielarczyka pt. „Dwaj malarze z Nidy”. Autor pisze o artystach, którzy tworzyli w Rucianem-Nidzie. W artykule pojawiają się znamienne słowa, że na tych terenach zakładano liczne kolonie artystyczne.
Taka właśnie jest geneza nazwy pleneru - Kolonia Artystów. Wtedy moim cichym zamysłem było to, by zorganizować imprezę, która wskrzesi tradycję bytowania artystów plastyków w malowniczych mazurskich miejscowościach. Pomysł już był, pozostało więc tylko dopiąć sprawy organizacyjne.
Nie zastanawiając się zbyt długo, pierwsze kroki skierowałem do nowo wybranego burmistrza Piotra Felińskiego, który z entuzjazmem zaakceptował pomysł i udostępnił plac. Niesamowita przychylność i wsparcie władz miasta, lokalnych przedsiębiorców oraz zwyczajnych ludzi pozwoliła na to byśmy w 2015 roku wystartowali z plenerem. W ten sposób na cztery lata z rzędu plac za budynkiem Urzędu Miasta stał się miejscem pracy twórczej.

— Plener „Kolonia Artystów” stał się tradycją? Jak postrzegają go mieszkańcy, turyści i sami artyści?

— Zdecydowanie tak, to już kilkuletnia tradycja. Plener Kolonia Artystów na stałe wpisał się w kalendarz imprez naszego miasta i stał się imprezą kojarzoną z Rucianem-Nidą, promującą w sposób oryginalny miejscowość oraz region. Jest wydarzeniem zauważanym przez media lokalne oraz ogólnopolskie.
W tym roku dzięki wsparciu m.in. Urzędu Miasta i Gminy w Rucianem-Nidzie oraz współpracy z Domem Kultury i Zespołem Szkół Leśnych odbyła się już piąta edycja Kolonii Artystów, w której udział wzięło dwudziestu czterech uczestników z całej Polski, a motywem przewodnim tegorocznego pleneru rzeźbiarsko-malarskiego był RYŚ.
Znowu jak w XIX w. do Rucianego-Nidy przyjeżdżają artyści i tworzą, a wraz z nimi nasi lokalni twórcy. Na ponad tydzień nasze miasto zamienia się w jedną wielką pracownię artystyczną. Tradycją plenerów jest również to, że podczas inauguracji oprawę muzyczną tworzą znakomite zespoły między innymi, Loetzen Blues, Molly Malone’s, Sara Szymczak oraz Make Progress.

— Mieszkańcy, turyści i artyści świetnie bawią się podczas całego tygodnia, a sam plener cieszy się dużym zainteresowaniem wśród twórców z całego kraju. Słyszałam, że już są chętni na kolejny rok.

— Tak, to prawda. Zgłoszenia na przyszłoroczny plener płyną już dziś, również z zagranicy m.in. z Czech, Włoch, Hiszpanii, Rosji... czyli można zaryzykować stwierdzenie, że Kolonia Artystów dumnie osiągnie status wydarzenia międzynarodowego, a co za tym idzie w świat wypuści kolejnych rzeczników dobrego imienia Rucianego-Nidy, Mazur, Polski. Mam ogromną satysfakcję z tego jak rozwija się Kolonia Artystów, jak jest postrzegana, jak wpływa na nasze otoczenie.

— Odbiegając nieco od tematu — jest Pan cenionym artystą-rzeźbiarzem, twórcą pięknych dzieł - postaci zdobiących wiele polskich i zagranicznych miast. Niech wspomnę tylko o pomnikach doktora Klementowskiego w Piszu, Adama Mickiewicza w Orzyszu, Mikołaja Kopernika w Siedlcach czy rzeźbach we francuskich miastach: „Gracza z Fifre” w Bischwiller i „Rybaka światła” w Illkirch-Graffenstaden - partnerskim mieście Rucianego-Nidy. Podsumowując, wszystko wskazuje na to, że jest to bardzo dobry czas dla pańskiej twórczości artystycznej?

— O, miło mi to słyszeć, dziękuję. Rzeczywiście, moja dobra passa trwa już kilka lat i bardzo się z tego cieszę, co nie znaczy że spoczywam na laurach. Staram się ciągle rozwijać i tworzyć coraz to nowe projekty - właśnie kończę kolejną rzeźbę, która niebawem pojedzie do Francji, tym razem do alzackiego Brumath - ale żeby nie zapeszać, o szczegółach może innym razem? Powiem tylko, że bardzo sobie cenię współpracę z francuzami, która oprócz wymiernych efektów wniosła do mojego życia twórczego coś, czego nie da się ocenić żadną miarą.
Miałem wielki zaszczyt w listopadzie ubiegłego roku spotkać Tomiego Ungerera, znanego na całym świecie, wybitnego francuskiego rysownika i karykaturzystę, autora wydawanych także w języku polskim książek dla dzieci. Tomi zaprosił mnie do swojego mieszkania w Strasburgu, rozmawialiśmy o wielu ważnych sprawach. To było dla mnie ogromnie wzruszające i niezapomniane przeżycie...


— Panie Piotrze, życzę by ta dobra passa trwała, trwała i trwała, a wszystkie kolejne dzieła cieszyły oko wielbicieli pańskiego talentu. Dziękuję za rozmowę.

— Dziękuję.

Rozmawiała Elżbieta Żywczyk







2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5