Znicz wypalił zamiast Broni. Śniardwy wróciły z Pasymia z punktem

2018-10-15 12:49:20(ost. akt: 2018-10-30 12:51:32)

Autor zdjęcia: Kamil Kierzkowski

FUTBOL/// Znicz Biała Piska coraz śmielej poczyna sobie w III lidze. Podopieczni trenera Ryszarda Borkowskiego wygrali w sobotę (2:4) na wyjeździe z Bronią Radom. Bez bramek zakończyła się wyjazdowa wojna Śniardw Orzysz z Błękitnymi Pasym.
Dość długa, przeszło 300-kilometrowa podróż nie pozbawiła ekipy z Białej Piskiej motywacji. Czerwono-zieloni ruszyli do ataku już od pierwszego gwizdka. I opłaciło się. Już w 8. minucie prowadzenie gościom zapewnił Paweł Adamiec. Dopiero wówczas miejscowa Broń jakby się ocknęła i zauważyła, że w kontakcie z niedocenianym nieco Zniczem (w końcu beniaminkiem III ligi) można się poparzyć. Gospodarze zdołali odzyskać inicjatywę i jeszcze w pierwszej połowie zdołali odzyskali dobre nastroje po golach Patryka Czarnoty (19') i Wojciecha Gorczycy (24'). Komplet punktów powoli się oddalał...

Trener Ryszard Borkowski najwyraźniej jednak znalazł sposób, by tchnąć w swych podopiecznych nowe siły. Ledwie wznowiono grę, a na listę strzelców wpisał się w 46. minucie Mateusz Jambrzycki. Minęło blisko 6 minut, a po raz kolejny drogę do bramki gospodarzy znalazł i Paweł Adamiec. Broń postawiła wszystko na jedną kartę i skoncentrowała się na ofensywie. Z "ratowania wyniku" wyszło jednak niewiele, ponieważ w 73. minucie na 2:4 ostateczny wynik spotkania ustalił Patryk Gondek.

— Gratuluję drużynie, bo potrafiła się szybko podnieść. W szatni było dość spokojnie, przeanalizowaliśmy szybko co robiliśmy źle i co należy zmienić, by było lepiej — stwierdził na konferencji po meczu trener Ryszard Borkowski.

— Złapaliśmy szybko kontakt z rywalami, a naszą główną siłą okazały się zabójcze kontry. Patrząc przez pryzmat "wrażeń artystycznych", to Broń była lepsza. My byliśmy skuteczniejsi. Tym bardziej, że te cztery bramki to nie były prezenty, każdą z nich sobie wypracowaliśmy. To pierwszy nasz mecz w III lidze, który wygraliśmy na wyjeździe. Bardzo się z niego cieszę. Oby to był dobry prognostyk — podsumowuje szkoleniowiec Znicza, który 20 października poprowadzi swój zespół przeciwko drużynie z czołówki: Polonii Warszawa (4. miejsce w tabeli). Pojedynek w Białej Piskiej rozpocznie się o 14:00. Zachęcamy do kibicowania.

I mało, i dużo
Występujące dwa szczeble ligowe niżej Śniardwy Orzysz, wyruszyły tego samego dnia na podbój Pasymia. Zdawało się, że orzyszanie dysponowali niemal wszelkimi dostępnymi atutami, by wrócić z kompletem punktów. Co więcej - gospodarze od początku sezonu 2018/2019 wciąż nie zdołali zakopać potężnej dziury w swej ofensywie, którą pozostawił po sobie Patrycjusz Malanowski (nominalny "kat" miejscowych Błękitnych, wielokrotnie określany najlepszym snajperem ligi, gra od niedawna w IV-ligowej Concordii Elbląg). Dystans dzielący zespoły widać było i po sytuacji w tabeli: Śniardwy dobijające się stale do podium i pasymianie, robiący wszystko, by zwiększyć odległość od strefy spadkowej.

Zielono-niebiescy narzucili swoje warunki gry już na samym początku. Borykający się z problemami kadrowymi Błękitni w większości ograniczali się do defensywy. I byli w niej skuteczni, co z kolei trudno powiedzieć o snajperach Śniardw. W pierwszej odsłonie spotkania orzyszanie mieli minimum cztery sytuacje, po których powinni cieszyć się bramki. Gdy jednak wydawało się, że pozostało jedynie postawić przysłowiową "kropkę nad i", brakowało albo ułamka sekundy, albo kilku milimetrów. — Spokojnie panowie, gramy swoje. Wreszcie wpadnie — uspokajali się coraz bardziej sfrustrowani brakiem efektów bramkowych orzyszanie.

Po zmianie stron schemat wciąż się utrzymywał. Z czasem motywacja drużyny gości jednak jakby zmalała, a do głosu coraz częściej zaczęli dochodzić Błękitni. Jednak i Patryk Kleczkowski zaczarował swą bramkę, więc żadna z ich groźnych kontr nie przełożyła się na tablicę wyników.

— Gdyby oceniać ten remis z perspektywy wyłącznie pierwszej połowy, to remis powinniśmy przyjąć wręcz jako porażkę. Stać nas było na zwycięstwo, nawet dość wysokie. W trakcie drugiej połowy, zwłaszcza pod koniec, wielokrotnie zdążyła pojawić się jednak myśl, że i ten jeden punkt to dużo — słyszymy w szeregach Śniardw, które 20 października zmierzą się na wyjeździe z Vęgorią Węgorzewo (6. miejsce w tabeli).

Mazur bez litości
Coraz mniej śladu po ciemnych chmurach, które niedawno wisiały jeszcze nad Mazurem Pisz. Ekipa trenera Rafała Timoszuka ugościła u siebie w minioną niedzielę Warmiankę Bęsia. Po tej "gościnie" przyjezdni przez długi czas będą jednak leczyli rany. Mecz zakończył się bowiem mówiącym wiele wynikiem 7:2. Jedno z najlepszych spotkań w karierze rozegrał tego dnia Rafał Ptak, który na listę strzelców wpisał się aż 5-krotnie (!).

Dzień wcześniej, 13 października, o swoje walczyli w Pieckach zawodnicy MKS Ruciane-Nida. Serce zostawione na boisku nie wystarczyło jednak, by wyrwać punkty miejscowemu Żaglowi. Niebiesko-biali strzelili wprawdzie 2 bramki (43' Martyn Potaś, 62' Karol Domurat), ale rywale odpowiedzieli czterema.

Niełatwy wybór będą mieli w niedzielę (nie licząc wyborów samorządowych) i kibice naszego powiatu. MKS Ruciane-Nida podejmie bowiem 21 października u siebie właśnie sąsiadów z Pisza. Za kogo trzymać kciuki? Zapowiadają się ostre, zacięte derby. Start o godzinie 15:00.

Ostatnia z seniorskich drużyn powiatu piskiego, b-klasowa Fortuna Wygryny, poległa na wyjeździe z Olimpią Miłki (3:0). Obecnie nasi piłkarze plasują się na dnie tabeli (choć należy wziąć poprawkę na fakt, iż mają o jedno rozegrane spotkanie mniej). Czy się od niego odbiją? Łatwo nie będzie, bo 20 października podejmą u siebie Tęczę II Biskupiec.

Kamil Kierzkowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5