Mróz im niestraszny. To był Hardcore!

2018-03-02 20:25:54(ost. akt: 2018-03-02 20:53:11)

Autor zdjęcia: archiwum organizatorów/FB Runmageddon

BIEGI EKSTREMALNE/// Tak mocnego wycisku nie dostali już dawno. 5-osobowa reprezentacja powiatu piskiego zmierzyła się w miniony weekend w Ełku ze słynnym, Zimowym Runmageddonem w wersji Hardcore. Kto wrócił z tarczą, kto na tarczy?
— Ogromnie się cieszę z powrotu na Mazury. Tutejszy klimat sprzyja Runmageddonowi. Jest tu mroźno, hardcorowo, a wszystko to w przepięknej scenerii (...). Choć lekko nie będzie. To mogę zagwarantować — przekonywał kilka dni przed startem imprezy Jarek Bieniecki, prezes Runmageddonu.

I trzeba przyznać, że jego słowa nie były czczymi przechwałkami. Organizatorzy przyjechali m.in. 5 tirami wypełnionymi ponad 70 przeszkodami (ich łączna waga wyniosła ok. 37 ton). Każda z nich miała - niczym cytrynę - wycisnąć ostatnie siły z przybyłych śmiałków. Tradycyjnie nie obyło się bez specyficznego nazewnictwa, dlatego też poza tradycyjnym czołganiem pod drutem kolczastym, bieganiem z oponami i kłodami, uczestnicy musieli zmierzyć się m.in. z "porodówką", "firemanem", "helikopterem" czy "komandosem". Dodatkowym utrudnieniem (przez wielu uważanym za kluczowe) były rekordowe tej zimy mrozy, które na każdym kroku zawieszały poprzeczkę wyżej.

- Pogoda nie rozpieszczała, ale starałem się cały czas biec, by niepotrzebnymi przerwami nie wychładzać organizmu. Z drugiej strony było mi chyba nieco łatwiej, bo dość często morsuję - mówi Krystian Tomaszewski z Orzysza.

Najszybciej z blisko 21-kilometrową trasą najeżoną przeszkodami (i niemal półtysięcznym tłumem rywali) poradził sobie Vitali Savanovich z Białorusi, drugi był Mateusz Jeliński (Kartuzy), a trzeci Jakub Wypukoł (Katowice). W klasyfikacji generalnej najwyżej z zawodników naszego powiatu przedarł się Rafał Milewski (Husaria Race Team), który z wynikiem 2 godzin, 45 minut i 6 sekund uplasował się na 7. lokacie w kategorii OPEN. Co ciekawe, wymagający Hardcore nie był jedynym zeszłoweekendowym wyzwaniem orzyszanina.

- Wziąłem udział także w pozostałych dwóch formułach, czyli Intro i Rekrut. Priorytetem był jednak Hardcore. Wiedziałem czego mogę się spodziewać i z wyniku jestem bardzo zadowolony. Tym bardziej, że poprawiłem zeszłoroczny rekord wypracowany w Szczyrku - przekonuje Rafał Milewski, na co dzień realizujący się jako żołnierz zawodowy w 15 Mazurskim Batalionie Saperów.
Jako drugi na "powiatowym podium" zameldował się wspomniany Krystian Tomaszewski (55. miejsce w kat. OPEN).

- Zaskoczył mnie dość długi odcinek z trylinką. Trzeba było jeszcze dodatkowo czołgać się z nią pod drutami kolczastymi. Była to z pewnością dla mnie jedna z najtrudniejszych przeszkód tego dnia, prawdziwy sprawdzian charakteru - mówi orzyszanin.
Obrazek w tresci

- Był to mój pierwszy Hardcore, a w dodatku od razu rzuciłem się na wersję zimową. Wynik oceniam jednak jako dość dobry. Zwłaszcza, że trochę czasu poświęciłem na pomoc koleżance, która spadła z jednej z przeszkód. Zanim dotarło pogotowie trochę minęło, ale nie żałuję. W tamtym momencie nie liczył się dla mnie wynik, a człowiek i zdrowe podejście do tej całej zabawy - dodaje Krystian, za którego plecami na linii mety meldowali się m.in. Andrzej Cybul (również z Orzysza) oraz Eryk Chiliński i Konrad Wysocki z Pisza.
Obrazek w tresci

Warto również nadmienić, że zeszłosobotni "Zimowy Hardcore" przyciągnął całą "ekstremalną" czołówkę nie tylko z Polski, ale i zagranicy. Wszystko dlatego, że był to obowiązkowy punkt dla tych, którzy marzą o statuetce Zimowego Weterana. By ją zdobyć należy ukończyć przynajmniej jednokrotnie zimowe imprezy w formułach Rekrut, Classic i Hardcore. I o ile z dwoma pierwszymi będzie można się jeszcze zmierzyć, o tyle trzecia w sezonie 2018 była dostępna wyłącznie jeden raz, właśnie w Ełku.

Zimowy Rekrut

Nim opadł kurz po sobotniej formule Hardcore, w niedzielę na trasę ruszyli śmiałkowie walczący na trasie Rekrut, czyli 6-kilometrowym dystansie najeżonym przeszło 30 przeszkodami. Wszystkie miejsca na podium w kategorii OPEN zgarnęła 3-osobowa ekipa pod wdzięczną nazwą "Monika i jej goryle" (Monika Szymborska z Kruklanek oraz Marek Pikciun i Mariusz Kaleciak z Giżycka).

Sztandar powiatu piskiego najwyżej w klasyfikacji generalnej umieścił Dawid Siwik z Pisza, który na mecie pojawił się po 1 godzinie, 3 minutach i 43 sekundach (126. OPEN). Następny w kolejności okazał się Michał Lipiński (Pisz), a miejsce na powiatowym "pudle" wywalczył ponadto Przemysław Ogonowski z Orzysza.
Obrazek w tresci

- Utrzymywały się kilkunastostopniowe mrozy, ale zawodników zdawała się podgrzewać gorąca atmosfera - przekonuje orzyski biegacz. - Niedzielny start był dla mnie szczególny, bo debiutowałem nim w tego rodzaju biegach terenowych. Trochę obawiałem się kontuzji, ale na szczęście wszyscy pomyślnie ukończyli bieg, choć łatwo nie było. Muszę przyznać, że spodobał mi się ten rodzaj sportu i na pewno wrócę, by bić rekordy i walczyć o wyższe lokaty - dodaje mundurowy z 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej.

- Najbardziej zaskoczyło mnie to, że - mimo rywalizacji - na trasie co chwilę spotyka się wielu życzliwych nieznajomych, którzy poświęcają swój czas, by pomagać innym przy bardziej wymagających przeszkodach. Nikt nie zostaje pozostawiony sam sobie. Najtrudniejszym odcinkiem była dla mnie natomiast sama końcówka, chwila po wyjściu z tzw. "lodowej" (obowiązkowa przeprawa przez przeręble - przyp. K. K.). Na tych metrach temperatura dawała się najbardziej we znaki - podsumowuje Przemysław Ogonowski, który planuje zawiesić poprzeczkę jeszcze wyżej i wystartować w zbliżającej się wielkimi krokami, tegorocznej odsłonie orzyskiego Biegu Tygrysa.

Kamil Kierzkowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5