Nie dogonili Kenijczyków, ale i tak prześcignęli samych siebie

2017-04-24 18:12:26(ost. akt: 2017-04-24 18:20:46)

Autor zdjęcia: Archiwum PASiR

Blisko 17 tysięcy uczestników z całego świata stawiło się 23 kwietnia w stolicy, by wystartować w piątej edycji Orlen Warsaw Marathon. W międzynarodowym gronie biegaczy długodystansowych nie zabrakło i solidnego akcentu z powiatu piskiego, m.in. w postaci 10-osobowej reprezentacji Powiatowej Akademii Sportu i Rekreacji.
Zgodnie z wcześniejszymi oczekiwaniami, karty na "królewskim" dystansie 42,195 km rozdawali reprezentanci Kenii: złoto zgarnął Felix Kimutai (z czasem 2:10,34), a srebro trafiło do Alexa Saekwo. Afrykańską dominację przerwał dopiero Artur Kozłowski z Sieradza, który stanął na ostatnim miejscu podium i obronił tytuł mistrza Polski. Wśród kobiet triumfowała Białorusinka Nastazja Iwanowa (2:28,42).

Lecz choć przedstawiciele naszego powiatu nie zdołali zdetronizować profesjonalistów, których wyniki wspierane są stosunkowo potężnymi środkami finansowymi, to wywalczone przez nich rezultaty dały im nie tylko olbrzymią dawkę satysfakcji, ale i utwierdziły ich w przekonaniu, że ciężkie treningi przynoszą wyrażane w liczbach skutki. Dowodem tego jest m.in. Marcin Ambroziak, który poprawił zeszłoroczny czas aż o... 32 minuty.

– Przygotowywałem się do tej edycji około 4 miesięcy, podczas których poświęciłem naprawdę dużo, odstawiając na bok wiele innych obowiązków. Przebiegłem w tym czasie ponad 900 km. Opłaciło się, bo w Warszawie odniosłem potrójny sukces: po pierwsze złamałem wreszcie barierę 3 godzin w maratonie, a po drugie pobiłem jednocześnie rekord naszej brygady – mówi najszybszy z biegaczy PASiR, realizujący się jednocześnie jako żołnierz w 15 GBZ.

– Trzecią kwestią, która niesamowicie mnie cieszy, są świetne wyniki zawodników, których w tym czasie trenowałem. Wszyscy dobiegli do mety bez kontuzji, z niepohamowanym uśmiechem na twarzy. Wcześniej troszkę się martwiłem, czy nie polegnę jako szkoleniowiec, ale ich wysoka dyspozycja przeszła kompletnie moje oczekiwania – dodaje Marcin Ambroziak, który na mecie zameldował się z wynikiem 2:53,44.

Zawodnicy mający za sobą solidne doświadczenie w maratonach, z czasem nie czują już tak wielkich emocji związanych ze startem. Co innego w przypadku debiutantów, którzy - przynajmniej wśród piskich biegowych maniaków - stanowili pokaźną część ekipy.

– Pojawiały się chwile zwątpienia, ale sił dodawały mi wiara trenera i wsparcie psychiczne, którym pomagali inni startujący. Gdy biegnie się razem z kimś, to - zwłaszcza na monotonnych, długich odcinkach bez zabudowań - łatwiej wierzyć, że dobiegnie się do końca. Dla mnie taką osobą była poznana przyjaciółka Beata. "Biegowa siostra", z którą przekroczyłam linię mety. Wbiegłyśmy razem trzymając się za ręce, pocałowałyśmy ziemię i... rozpłakałyśmy się ze szczęścia – mówi Danuta Dąbrowska z Pisza, która w debiucie uzyskała wynik 4:54,20.

– Bardzo motywujące było dla mnie też spotkanie z "najszybszą babcią świata", 70-letnią pasjonatką, która ukończyła już 50 maratonów. Radziła nam po prostu, byśmy cieszyli się biegiem. Tylko tyle i aż tyle. Powiem krótko: marzenia się spełniają – podsumowuje piska biegaczka.

Więcej informacji w najbliższym, piątkowym numerze Gazety Piskiej.

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5