Bezlitosny jak "Rybak". Żukowski kompletnie zdominował rywala! Film!

2017-04-23 14:15:04(ost. akt: 2017-04-23 15:44:20)
Mateusz Żukowski z kolejnym triumfem na koncie!

Mateusz Żukowski z kolejnym triumfem na koncie!

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Mateusz Żukowski dopisał do swego rekordu kolejne widowiskowe zwycięstwo. Podczas gali Tae Fight Show, która odbyła się 22 kwietnia w Sulejówku, piski "Rybak" pokonał przez TKO w 3. rundzie Kacpra Zarębę (Jaćwing Gołdap).
- Czuję się pewny swoich umiejętności i przyjechałem tu po zwycięstwo. Innej opcji nie biorę pod uwage. Nie udało mi się wprawdzie dotrzeć do żadnych zapisów z walk przeciwnika, ale nie zamierzam dawać mu zbytnio dochodzić do głosu. To nie ja będę dostosowywał taktykę pod niego, tylko on pode mnie - zapowiadał piski wojownik na kilka godzin przed wyjściem do ringu.

Jak miało się okazać - w minioną niedzielę "Rybak" był bezlitośnie słowny. Początkowe sekundy walki miały charakter dość zachowawczy: obaj zawodnicy badali rywala, szukając sposobu na zdobycie przewagi.

I nim publiczność zdążyła się obejrzeć, Żukowski nie tylko zdiagnozował warsztat Kacpra Zaręby, ale i z miejsca przystąpił do wypisywania recepty. Jako pierwsze poszły w ruch low kicki, które - stosowane jako podcięcia - w odstępie kilkudziesięciu sekund dwukrotnie rzuciły rywalem o deski. W końcówce 1. odsłony, wycofującego się ze zwarcia gołdapianina "Rybak" upolował dodatkowo kopnięciem na głowę, po którym przeciwnik wprawdzie utrzymał się na nogach, lecz był wyraźnie oszołomiony, przez co arbiter rozpoczął liczenie. Ciąg dalszy widowiska uratował gong na przerwę.

W drugiej rundzie Mateusz Żukowski postanowił ponownie zaskoczyć rywala, fundując mu widowiskowe backfisty (uderzenie pięścią z obrotu - przyp. red.). Gołdapianin wytrzymał jednak ową nawałnicę ciosów, lecz... też niezbyt długo. Chwilę później piszanin zaprezentował kolejną skuteczną kombinację: kopnięcie na głowę, lewy i prawy na korpus, a całość podsumował kolejnym podcięciem, które ponownie zapoznało rywala z matą ringu.

Zawodnik klubu Jaćwing Gołdap przeszedł wyraźnie do defensywy, a "czujący krew" piszanin ruszył za ciosem, bezlitośnie szukając ciosu na wątrobę. I znalazł, przez co arbiter po raz kolejny miał okazję do liczenia. Ambicji Kacprowi Zarębie jednak nie brakowało, przez co zdołał dotrwać do końca 2. rundy.

W następnej odsłonie postanowił zresztą postawić wszystko na jedną kartę, również próbując zaskoczyć Żukowskiego jednym z backfistów. Reprezentant piskiego Angitia Sport Fighters Team zachował jednak czujność w defensywie, rozważnie "dał się wystrzelać" przeciwnikowi, a następnie odpłacił mu kolejnym potężnym ciosem na wątrobę, po którym gołdapianin stracił już nie tylko resztki sił, ale i motywację do walki. Beznadziejność sytuacji zauważyli również trenerzy stojący w jego narożniku, którzy momentalnie rzucili ręcznik na znak poddania swego podopiecznego.

- Myślę, że ten ręcznik mógł paść na matę już nieco wcześniej. Przewaga była wyraźna, więc tego typu opóźnienia były ryzykowne dla zdrowia Kacpra - powiedział chwilę po zejściu z ringu Żukowski.

- Cieszę się, że udało mi się zaprezentować z dobrej strony i udowodnić, że sporty walki w Piszu mają się przyzwoicie. Dziękuję całej mojej ekipie, która przygotowywała mnie do tego starcia. Mam również nadzieję, że nie zawiodłem oczekiwań organizatorów gali w Sulejówku. Jeśli tylko uznają, że warto kontynuować współpracę, to jestem gotowy do rozmów. Kogokolwiek nie postawią naprzeciw mnie w ringu, na pewno nie wymięknę i dam z siebie wszystko - podsumowuje popularny "Rybak".

Więcej informacji w najbliższym, piątkowym numerze Gazety Piskiej.



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5