Od radości aż po smutek, czyli "Misja na czterech łapach. Powieść dla ludzi"

2017-03-16 12:00:00(ost. akt: 2017-03-16 12:44:53)
Internauta

Internauta

Autor zdjęcia: Internauta

Już sama okładka przyciąga oko. Na pierwszym planie piękny labrador, ciekawskim i zadziornym wzrokiem zaprasza do przeczytania cudownie ciepłej opowieści o prawdziwej miłości, wierności, oddaniu i sensie życia.
Pomysł na udzielenie głosu sympatycznemu pieskowi to, moim zdaniem, strzał w dziesiątkę. Przewrotnie i z humorem - właśnie w taki sposób przyglądamy się ludzkim przywarom, zachowaniu i postępowaniu wobec zwierząt. Często to, co my ludzie, uznajemy za zwykłe, normalne i naturalne, nie zawsze bywa zrozumiałe dla czworonogów.

Za to psi bohater bezbłędnie wyczuwa ludzkie emocje, charaktery i potrafi uczynić z tego pożytek. Uczucia, które rozpoznaje to nie tylko te powierzchowne i widziane na ludzkiej twarzy. Również te skrywane bardzo głęboko i niewidzialne przez nikogo. Wtedy mamy okazję poznać terapeutyczny wpływ psa na nasze samopoczucie, zdrowie psychiczne i fizyczne.

"Misja na czterech łapach" to książka napisana z punktu widzenia psa. Poruszy serce każdego czytelnika, a w szczególności miłośnika zwierząt i posiadacza własnego pupila. Towarzyszą jej skrajne emocje, od radości po smutek. Czytając tę książkę, kilkakrotnie zakręciła mi się łza w oku, a rozważania psiego bohatera na pewne tematy, doprowadzały mnie do wybuchu śmiechu.

Głównym bohaterem książki, a zarazem jej narratorem jest pies, o wielu imionach, wielu rasach i wielu wcieleniach. Opowiada on niezwykłą historię swojego istnienia. Raz jest kundelkiem mieszkającym w schronisku, raz rasowym championem, innym razem psem ratownikiem lub przyjacielem chłopca o imieniu Ethan. Za każdym razem odradza się jako szczeniak i ma misję do wykonania.

Za pierwszym razem poznajemy go jako kundelka, który wraz ze swoim rodzeństwem i matką zostają złapani i zabrani do schroniska. Po pewnym czasie mały Toby, bo tak nasz bohater dostaje na imię, zostaje zabrany do weterynarza i tym samym kończy się jego króciutkie i smutne życie. Jednak odradza się jako śliczny Golden retriver i trafia pod opiekę kochającej rodziny. Od razu się z nimi zaprzyjaźnia, a szczególnie z 8 - letnim chłopcem o imieniu Ethan.

Piesek dostaje na imię Bailey i staje się najlepszym przyjacielem i kompanem Ethana. Ta dwójka staje się nierozłączna, aż do kresu życia psa. Bailey już jako stary pies, odchodzi z tego świata spełniony, by znów spełnić kolejną misję. Odradza się na nowo. Za każdym razem pamięta swoje poprzednie wcielenia i mimo wciąż nowych właścicieli, tęskni za swoim chłopcem. Nie będę Wam zdradzać kolejnych wątków i kolejnych wcieleń psa. Mam nadzieję, że poznacie je sami:)

Autor książki napisał ją niezwykle lekko, ciepło i z uczuciem. Zebrał wiele informacji na temat psów, co widać czytając. Nie jest to zwykła opowiastka, ale naprawdę wartościowa powieść. Uczy wrażliwości i zmienia nasze spojrzenie na pewne rzeczy. Książka jest naprawdę świetna. Polecam!
Elżbieta Żywczyk

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5