Mieszkańcy mogą spać spokojnie. Finanse miasta są bezpieczne

2014-11-24 13:03:12(ost. akt: 2014-11-24 14:59:01)
Rozmowa z Henrykiem Samborskim, byłym pracownikiem Regionalnej Izby Obrachunkowej w Olsztynie, długoletnim Skarbnikiem Powiatu Szczycieńskiego, od czterech lat audytorem w Stowarzyszeniu Skarbników Warmii i Mazur w Szczytnie.
Panie Henryku jednym z elementów retoryki stosowanej przez kandydatów do fotela Burmistrza w trakcie trwającej kampanii wyborczej w Piszu jest argument sugerujący nadmierne zadłużenie Gminy, wręcz zapaść finansową. Chcę zapytać Pana jako ekonomisty i samorządowca - eksperta z dziedziny finansów jednostki samorządu terytorialnego, znającego bardzo dobrze dziedzinę finansów publicznych wynikających z ustawy o finansach publicznych, jakie ma Pan zdanie na ten temat.
Nadmieniam że - aktualny dług Gminy Pisz stanowi ok. 60mln zł a roczny budżet dotychczas wynosił w ostatnich czterech latach zależnie od zadań inwestycyjnych od 80 do 100 mln.zł. Wielkość zadań inwestycyjnych była zależna od pozyskiwania na ten cel środków zewnętrznych UE i w większości takie projekty były przez miasto realizowane. Czy taka sytuacja może doprowadzić do uznania miasta za bankruta?


— Moim zdaniem kwota długu, czy też odniesienie jej do rocznych dochodów nie jest jedynym wyznacznikiem zachowania płynności finansowej Pisza. W przypadku, gdy poziom spłat rat kredytowych ustalono w wysokościach możliwych do wykonania oraz mieszczących się w pułapie określonym przez odpowiednią Ustawę, sam poziom zadłużenia nie jest powodem do niepokoju. W takim przypadku znaczenie ma nadwyżka operacyjna w przyszłości, która jest wielkością informującą, ile pieniędzy pozostaje w miejskiej kasie po pokryciu najważniejszych wydatków związanych z bieżącym funkcjonowaniem samorządu. Nadwyżka operacyjna, którą do zaciągnięcia każdego kredytu samorząd musi przedstawić dla Regionalnej Izby Obrachunkowej w celu uzyskania opinii o możliwości spłaty kredytu, oznacza, że samorząd dysponuje środkami, które może przeznaczyć na inwestycje zwiększające dobrobyt lokalnej wspólnoty albo na spłatę wcześniejszego zadłużenia. Opieranie ocen dotyczących długu publicznego, w tym kondycji finansowej samorządu, jedynie na jego wysokości jest nieuzasadnione, nie powinno mieć miejsca.

Dodatkowo, nie można się opierać tylko na danych dotyczących jednego roku, w tym wielkości długu. Przede wszystkim należy wskazać na okoliczności, w jakich ten dług powstał. Chcąc obiektywnie i rzetelnie ocenić sytuację Pisza należy oprzeć się na faktycznych przepływach środków finansowych. Innymi słowy, trzeba porównać dochody i wydatki a także przychody i rozchody. Różnica między dochodami ogółem a wydatkami na bieżące funkcjonowanie gminy, powiększona o przychody, a pomniejszona o pieniądze wydawane na spłatę istniejącego zadłużenia, to właśnie pula środków, która może być przeznaczona na inwestycje. Jeżeli kwota ta – tak jak w przypadku Pisza, będzie wyższa niż wysokość długu publicznego staje się tzw. nadwyżką. Zatem nie można mówić, że gmina jest bankrutem!

Czy w takim razie zobowiązania Pisza Pana zdaniem mogą niepokoić mieszkańców? Czy sytuacja taka jest ewenementem wśród Gmin w naszym województwie? Czy Gmina mogła zrealizować projekty o wartości ponad 150 mln zł. bez bankowego zastrzyku finansowego?

— No właśnie rzecz w tym, że sytuacja w Piszu jest dobra, bo gmina posiada majątek publiczny. Tak jak mówiłem, trzeba wskazać na okoliczności, w jakich dług publiczny powstał. W tym wypadku wynosi on 60 mln zł ale wartość wytworzonego majątku (wartość zrealizowanych inwestycji!), wydatków na projekty unijne i remonty, to ponad 150 mln zł. Można i trzeba by było krytykować i martwić się, gdyby sytuacja była odwrotna. W przypadku sytuacji finansowej Pisza – dług jest konsekwencją prowadzonych inwestycji. Te pieniądze nie zostały przejedzone na bieżące funkcjonowanie miasta. One posłużyły jako wkład własny do inwestycji, projektów i prac remontowych. A to duża różnica.

Pisz nie zaciągał więc kredytów po to, aby móc spłacać bieżące zobowiązania, ale aby się rozwijać i inwestować. Sądzę że miasto optymalnie wykorzystało koniunkturę pomocy zewnętrznej ze środków unijnych, która moim zdaniem nie będzie trwała wiecznie. Dzisiejsze zadłużenie samorządów - generalnie w Polsce - to efekt inwestycyjny ostatnich lat. Samorządy musiały się zadłużać i zadłużały się często do granic możliwości żeby maksymalnie skorzystać z potencjału inwestycyjnego, jaki dawały unijne dotacje. To dobre zjawisko bo przez takie działanie samorządy stały się bogatsze, a kredyt jest po to żeby z niego korzystać, oczywiście do określonych granic, których Gmina Pisz nie przekroczyła, bo i przepisy na takie niekontrolowane zadłużenie nie pozwalają.

Przyglądając się zrealizowanym inwestycjom w tym okresie widzę, że w Gminie Pisz nie zmarnowano okazji ani czasu do skorzystania z dotacji. Taki stan można było osiągnąć tylko dzięki zaciągnięciu kredytu i pożyczek na sfinansowanie wkładu własnego, bez którego miasto nie mogłoby osiągnąć postępu w rozwoju infrastruktury gminy. Sytuacja taka dotyczy większości samorządów, które nie bały się ryzyka zadłużenia, czyli tych inwestujących maksymalnie. Na taką ilość zainwestowanych środków zewnętrznych w Gminie Pisz, nie wystarczyłoby miejskich – własnych – pieniędzy na pokrycie wkładu własnego. Z informacji uzyskanych w Urzędzie wynika, że zadłużenie spłacane jest na bieżąco, jest też konkretny plan na spłaty rat w kontekście inwestowania w latach przyszłych. Zatem nie ma ryzyka, że gdy pojawią się wkrótce kolejne projekty unijne, gminy nie będzie stać na ich realizację.

Jak ocenia Pan sytuację Pisza, czy faktycznie jest tak źle, jak mówią inni i czy mieszkańcy mogą obawiać się straszenia „ komornikiem”?


— W tym zakresie w jakim mogłem zapoznać się z sytuacją piskich finansów uważam, że mieszkańcy mogą czuć się bezpieczni. W Polsce prawo nie zezwala na egzekwowanie długu gminy od jej mieszkańców. Natomiast prawo w zakresie finansów samorządów ma wiele rozwiązań dla tych gmin, które nie są w stanie udźwignąć swoich zobowiązań. W sytuacji Pisza, który w okresie spłaty kredytów zaplanował posiadanie bieżącej nadwyżki operacyjnej i wolnych środków w budżecie, nie widzę takiej potrzeby. Nadwyżka operacyjna, zapisana w wieloletniej prognozie finansowej gminy - dokumencie zatwierdzonym przez Kolegium Regionalnej Izby Obrachunkowej w Olsztynie, pozwoli pokryć według planu kredyty zaciągnięte na inwestycje.

Nie widzę powodów do żadnych obaw. Moim zdaniem, w sytuacji gdy w gminie zainwestowano przeszło 150 mln złotych, mieszkańcy powinni być zadowoleni, że ich władze są w stanie skutecznie pozyskać zewnętrzne środki finansowe z UE, a przy tym ponieść ryzyko krytyki zadłużania się i inwestować w projekty infrastrukturalne, potrzebne wszystkim mieszkańcom.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5