Teraz już wiem, czego chcę od życia
2014-07-14 12:00:00(ost. akt: 2014-07-14 08:26:09)
— Książka jest darem mojego serca i podziękowaniem za pięć lat, które tutaj spędziłam. W tym czasie uwierzyłam w siebie, odkryłam swój talent literacki, nauczyłam się cierpliwości, wytrwałości, asertywności i szacunku do drugiego człowieka. Teraz już wiem, czego chcę od życia. Kiedyś tego nie wiedziałam... — tak o motywach powstania książki "Dom Otwartych Serc" mówi jej autorka, Anna Syta. Mieszkanka Kociołka Szlacheckiego pokazuje Środowiskowy Dom Samopomocy „od kuchni”.
— Książka liczy niewiele, bo zaledwie 9 stron, jednak zawiera bardzo wiele informacji o naszych zajęciach, o tym co robimy na co dzień, jakie mamy marzenia i plany na przyszłość. Każda z pracowni ma swoją duszę i niepowtarzalny klimat, dlatego poświęciłam im osobne rozdziały. W pierwszym z nich opowiadam o "Domu pełnym ciepła", czyli sali Integracji Społecznej. Tam wypożyczamy i czytamy książki, słuchamy baśni, oglądamy filmy oraz gramy w rozmaite gry — przyznaje Ania. — "W Domu z duszą" panuje rodzinna atmosfera. Pracujemy w nim nad swoją sylwetką. Mamy do dyspozycji, m.in. bieżnię, atlas, rower stacjonarny i ławeczkę. "Dom dobrej wiary" pomaga w zdobyciu nowych umiejętności. Przygotowujemy tutaj obiady, a także pieczemy ciasta. To wszystko ma nas nauczyć szacunku do pracy wykonywanej przez innej osoby — kontynuuje podopieczna ŚDS w Piszu.
"Dom jak błękit nieba" to nic innego jak pracownia plastyczna, gdzie prowadzone są warsztaty rękodzieła artystycznego. Polegają one na tworzeniu różnych przedmiotów ozdobnych. — Wycinamy z papieru kartki świąteczne i urodzinowe, które później wysyłamy swoim bliskim. Robimy także inne ozdoby, na przykład kwiaty z bibuły. Przy okazji rozmawiamy o pogodzie i naszym samopoczuciu. Pracownię komputerową nazywam "Domem miłych chwil", bo tam poznaję obsługę aparatu cyfrowego i w efekcie mogę podziwiać piękne fotografie. Ponadto doskonalę swoje umiejętności graficzne i uczę się tworzenia prezentacji w Power Poincie — wymienia Anna Syta. "W Domu złotego lata" nie ma czasu na nudę, ponieważ w sali muzyczno - teatralnej podopieczni ŚDS rozmawiają o teatrze i pracy aktorów, występują na scenie, ćwiczą dykcję oraz kreatywne myślenie.
"Dom jak błękit nieba" to nic innego jak pracownia plastyczna, gdzie prowadzone są warsztaty rękodzieła artystycznego. Polegają one na tworzeniu różnych przedmiotów ozdobnych. — Wycinamy z papieru kartki świąteczne i urodzinowe, które później wysyłamy swoim bliskim. Robimy także inne ozdoby, na przykład kwiaty z bibuły. Przy okazji rozmawiamy o pogodzie i naszym samopoczuciu. Pracownię komputerową nazywam "Domem miłych chwil", bo tam poznaję obsługę aparatu cyfrowego i w efekcie mogę podziwiać piękne fotografie. Ponadto doskonalę swoje umiejętności graficzne i uczę się tworzenia prezentacji w Power Poincie — wymienia Anna Syta. "W Domu złotego lata" nie ma czasu na nudę, ponieważ w sali muzyczno - teatralnej podopieczni ŚDS rozmawiają o teatrze i pracy aktorów, występują na scenie, ćwiczą dykcję oraz kreatywne myślenie.
Początki były trudne
— Pomysł na książkę narodził się z moich notatek i dzienników, które pisałam i nadal piszę, aby lepiej się poczuć. Początkowo chciałam stworzyć album, ale po rozmowie z panią psycholog Tatianą Konończuk zmieniłam zdanie. Pracę nad książką zaczęłam w czerwcu ub. r. Początki, głównie za sprawą błędów, były trudne, lecz potem poprawiłam się. Piszę z punktu widzenia uczestnika, który dostrzega rodzinną i wspaniałą atmosferę. Zawdzięczamy ją ks. Marcinowi Pyszowi p. dyrektor Agnieszce Kosakowskiej oraz naszym terapeutom — twierdzi nasza Czytelniczka. Mieszkanka Kociołka Szlacheckiego zamierza dalej rozwijać swoją pasję, dlatego pracuje nad kolejnym dziełem.
— Jestem w trakcie pisania swojego autobiografii. Termin jej zakończenia jak na razie jest nieznany. Chcę przedstawić historię zwykłej dziewczyny, która uwierzyła w siebie i odkryła swój literacki talent. Książka będzie o mnie i mojej przemianie jaką przeszłam od 2008 r. Od tamtej pory zaczęłam wymyślać sentencje, przysłowia i wiersze. Uzbierałam ich 240. Inspirują mnie przyroda i zwierzęta. Mam nadzieję, że wyciągnę kiedyś moje „dzieła” z szuflady i zainteresuje się nimi jakiś wydawca, a potem ktoś je przeczyta.. Dzięki temu zwykły człowiek pozna problemy osób niepełnosprawnych — uśmiecha się pani Ania.
— Jestem w trakcie pisania swojego autobiografii. Termin jej zakończenia jak na razie jest nieznany. Chcę przedstawić historię zwykłej dziewczyny, która uwierzyła w siebie i odkryła swój literacki talent. Książka będzie o mnie i mojej przemianie jaką przeszłam od 2008 r. Od tamtej pory zaczęłam wymyślać sentencje, przysłowia i wiersze. Uzbierałam ich 240. Inspirują mnie przyroda i zwierzęta. Mam nadzieję, że wyciągnę kiedyś moje „dzieła” z szuflady i zainteresuje się nimi jakiś wydawca, a potem ktoś je przeczyta.. Dzięki temu zwykły człowiek pozna problemy osób niepełnosprawnych — uśmiecha się pani Ania.
Grzegorz Gierej
pisz@gazetaolsztynska.pl
pisz@gazetaolsztynska.pl